Miał być stateczny, inteligentny, z klasą, zaradny życiowo, dbający, itp., a okazał się wyrachowanym małomiasteczkowym, zadufanym w sobie prostakiem, traktującym małżeństwo jako spółkę z.o.o., a żonę jako robota domowego z możliwością występowania w charakterze dekoracji na szczególne okazje.
Blog jest o mojej drodze ku normalnemu, zdrowemu życiu- od miłości, poprzez zobojętnienie, aż po nienawiść i ... uzdrawiającą obojętność. Od pierwszej utraty zaufania, poprzez stopniową całkowitą jego utratę, do porozumiewania się przez adwokatów. Od złożenia pozwu do rozstrzygnięcia sądowego... A może i dalej...
niedziela, 13 października 2013
Cytat do przemysleń
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz